Słoneczne popołudnie poświęciliśmy na spacer historycznym centrum Rzymu. Tutaj też obserwowaliśmy walkę renesansu z barokiem. Ten pierwszy był reprezentowany przede wszystkim przez budowle świeckie –
Palazzo Farnese, Palazzo Spada i Villę Madama Rafaela. W Palazzo Farnese Giacomo Puccini także umieścił fragment 'Toski'. Tytułowa bohaterka śpiewa tu arię '
Vissi d'arte'. Obok wspomnianych obiektów, na placu
Campo di Fiori, gdzie niezmiennie od wieków stały kramy handlujących kwiatami, stoi pomnik spalonego tutaj za 'herezję'
Giordano Bruno, bohatera wiersza Miłosza.
Ale niewątpliwie najładniejszym placem centrum Rzymu jest
Piazza Navona. Długi i wąski, na planie dawnego hipodromu. Znajdują się na nim trzy barokowe fontanny – Maura (Berniniego), Neptuna (Giovanniego della Porty)i najbardziej znana – środkowa – również Berniniego -
Fontanna Czterech Rzek, z obeliskiem pośrodku. Mamy stamtąd także pozytywne wspomnienia z pierwszego pobytu. Plac w każdym razie był pełen turystów, zaś dominujący w zachodniej fasadzie kościół San Agnese w remoncie.
Nie udało się nam także wejść do pobliskiej świątyni
Sant'Ivo alla Sapienza projektu Borrominiego. Szkoda, bo to bardzo ciekawy obiekt, o nietypowej bryle i fasadzie. Za to weszliśmy do dużo mniej ciekawego San Andrea della Valle. Tu z kolei rozpoczynała się akcja '
Toski' Pucciniego.
Dużo większe wrażenie robi najlepiej zachowana budowla starożytności, czyli
Panteon. Pierwsza betonowa kopuła, bez widocznych filarów, oparta jakby tylko na ścianach. Przez niewielki otwór w kopule wpada wystarczająca ilość światła, zaś wnętrze świątyni wszystkich bogów, mimo przerobienia na kościół katolicki, nie zostało zniszczone przybudówkami, rzeźbami, freskami etc.
Na tyłach
Panteonu, za obeliskiem ze słoniem Berniniego, przeszliśmy do jedynego gotyckiego kościoła w Rzymie – Santa Maria Sopra Minevra. Niestety – fasada wygląda jak tekturowe, nijakie pudełko. Wnętrze też straciło większość cech gotyku – trudno je zauważyć pośród barokowych i późniejszych bocznych ołtarzy, nagrobków, rzeźb i polichromii. Wewnątrz zaciekawiły nas trzy obiekty – nagrobek malarza –
Fra Angelica oraz Chrystus dźwigający krzyż Michała Anioła. Po drodze znaleźliśmy ciekawy sklepik z wyrobami skórzanymi. Jak się później okazało wyroby były 'we włoskim stylu' – odpicowane tylko z zewnątrz, czyli skóra farbowała wszystko, z czym się zetknęła :-P.
Obchód centrum zakończyliśmy na kościele San Ignazio. Świątynia słynie z fresku Andrei Pozzo przedstawiającego '
Alegorię Misji Jezuickich', ale oczywiście to wiemy z przewodnika, bo oglądając kłębowisko ciał ludzkich na sklepieniu nawy, trudno cokolwiek rozpoznać. Ale to już cecha baroku kontrreformacyjnego – miał powodować poczucie ogromu instytucji, a nie skłaniać do refleksji, czy cokolwiek wyjaśniać. Ciekawostką w tym kościele jest ... iluzjonistycznie namalowana nieistniejąca kopuła na skrzyżowaniu nawy z transeptem.
Na koniec dnia zjedliśmy wesołą kolację z barze nieopodal hotelu. Byliśmy jedynymi gośćmi, dania były odgrzewane z mikrofali, ale tym razem przynajmniej atmosfera była świetna, a ceny adekwatne do jakości ;-))).