Nasz hotel był ulokowany na południe od dworca centralnego w
Kopenhadze. Zaraz po zameldowaniu się ruszyliśmy na miasto. Przeszliśmy obok kopenhaskiego
ratusza, wzniesionego z cegły jakoby w stylu włoskiego renesansu, ale tak naprawdę bardziej przypominającego siedziby władz miejskich Sztokholmu i Oslo oraz pobliskiego pomnika
Hansa Chrystiana Andersena. Bajkopisarz pochodził z Odense na wyspie Fionii, ale większość życie spędził w duńskiej stolicy. Pewnym novum (ale znanym nam już z Amsterdamu) było mnóstwo rowerów i rowerzystów. Jeżdżących przy tym - inaczej niż np. w Warszawie - rowerami miejskimi (zwykłe z ramą lub damki), a nie górskimi ;-). Były nawet stanowiska z
darmówkami, które można oddać w innym miejscu, ale nie tak łatwo było je znaleźć.
Naszym pierwszym celem było
Muzeum Bertela Thorvaldsena. Duński rzeźbiarz już za życia był ceniony i popularny w Polsce, o czym świadczy wiele pomników i rzeźb jego autorstwa. Ich oryginalne modele, z których były robione odlewy, znajdują się właśnie w muzeum. W głównej sali mieliśmy dwa polonica – konny ‘
Fyrst Poniatowski’, czyli książę Józef sprzed warszawskiego Pałacu Namiestnikowskiego, oraz
Kopernik sprzed Pałacu Staszica. A w następnych salach – m.in. Włodzimierz Potocki (jest też w katedrze wawelskiej) i inni członkowie tej rodziny czy Stanisław Kossakowski. Plus jeszcze kilka innych znanych pomników czy nagrobków, m.in. Schillera (Stuttgart), Eugeniusza de Beauharnais (pasierb Napoleona) czy papieża Piusa VII. O tym, jak ważny w twórczości Thorvaldsena, który większość twórczego życia spędził w Rzymie, był konny pomnik naszego bohatera narodowego, świadczy obraz przedstawiający któregoś z papieży wizytującego pracownię rzeźbiarza. Na pierwszym planie jest oczywiście Fyrst Poniatowski. W Polsce (i we Lwowie) autorstwa Thorvaldsena, oprócz wymienionych, są także Chrystus kopenhaski z katedry wawelskiej, projekt nagrobka Stanisława Małachowskiego z warszawskiej katedry oraz nagrobek hrabiny Dunin-Borkowskiej z dawnego kościoła dominikanów we Lwowie. Poza tym w muzeum jest wiele rzeźb ‘duńskiego Fidiasza’ o tematyce mitologicznej, a przede wszystkim ‘Chrystus kopenhaski’ i 12 apostołów. Oczywiście oryginały są w katedrze. Za życia
Thorvaldsen, typowy przedstawiciel klasycyzmu, uchodził za jednego z dwóch najwybitniejszych twórców w swej dziedzinie, obok Antonia Canovy.
Muzeum, wzniesione za życia rzeźbiarza po to, by pomieścić jego dzieła, wzniesiono obok pałacu
Christianborg, niegdyś rezydencji królewskiej, a obecnie siedziby parlamentu. Oba obiekty mieszczą się na
wyspie zamkowej (Slottsholm), otoczonej przez kanały.
Wieczorem, minąwszy tereny wesołego miasteczka i parku rozrywki
Tivoli, udaliśmy się w stronę naszej dzielnicy. Jak się okazało, było w niej sporo sex-shopów. Ale nie widzieliśmy żadnego zainteresowania ze strony miejscowych. Dania słynęła z tego, że pierwsza zalegalizowała pornografię i to wcale nie za rządów socjaldemokracji, ale w efekcie nie budzi ona już żadnych emocji u Duńczyków. Wiadomo powszechnie, że ten biznes raczej dogorywa i trzyma się dzięki wycieczkom z krajów arabskich.