Drugi dzień pobytu w
Wenecji rozpoczęliśmy oczywiście od rejsu tramwajem wodnym po
Canale Grande. Wielki kanał przecina całe miasto na pół. Najciekawsze jest, że są na nim (a przynajmniej wtedy były) tylko trzy mosty: Ponte della Accademia, Rialto i Ponte degli Scalzi most przed dworcem kolejowym. Najsłynniejszy jest oczywiście zabudowany
Rialto. Tam gdzie nie ma mostów pozostaje jedynie traghetto, czyli gondole kursujące w poprzek kanału. Trasa jest krótka ale tania w porównaniu z normalnymi gondolami i jak ktoś nie chce zostawić gondolierom majątku, powinien spróbować właśnie tej formy przekroczenia Canale Grande. Kolejną zaletą głównej arterii wodnej Wenecji jest brak ulic wzdłuż jego brzegów, a na wielu odcinkach także nawet ścieżek. Płynąc można obserwować nadwodne pałace weneckiej arystokracji i patrycjatu, m.in. gotycki Ca’Dario, renesansowe
Ca’Rezzonico i
Palazzo Grassi czy Fondaco del Turchi. Wysiedliśmy przy
Ca’d’Oro, gotyckim pałacu, mocno zniszczonym w XIX w., kiedy to wpadł w ręce rosyjskiego księcia Trubeckiego.
Stamtąd dotarliśmy na chyba jedyną prawdziwą ‘ulicę’ Wenecji – Strada Nova.
Następnie spacerując wśród pomniejszych kanałów i mijając kolejne kościoły Wróciliśmy na Piazza San Marco. Tym razem po odstaniu swojego w kolejce wjechaliśmy windą na tylko 100-letnią
Campanillę. Roztacza się z niej wspaniały widok, ale jak się okazało później – nie najciekawszy w Wenecji. W każdym razie zgodnie z tym co jest napisane w przewodnikach z campanili widać wszystkie dachy Wenecji ... i ani jednego kanału, poza wejściem na Canale Grande oczywiście. Szczególnie efektownie z tej perspektywy prezentowały się
Piazza San Marco,
Piazzetta i okoliczne budynki, kopuły bazyliki oraz Dogana del Mare (komora celna) i kościół
Santa Maria del Salute.
Naładowani wrażeniami zajęliśmy się bardziej przyziemnymi potrzebami, czyli zjedzeniem lunchu (po pewnym oddaleniu się od placu oczywiście). Kalmary smakowały znakomicie J.
Kolejnymi uliczkami i mostami doszliśmy do drewnianego Ponte della Academia. Stąd już tylko krok do najważniejszego muzeum Wenecji –
Gallerie dell’Accademia. I tu mamy do czynienia z malarstwem od XIV do XVIII w., najczęściej twórców weneckich – chociaż czasami niekonieczne z Wenecji pochodzących – jak Giorgione,
Tycjan czy Veronese oraz rodowitych Wenecjan jak Tintoretto, cały ród Bellinich, Giovanni Antonio Canal czyli
Canaletto (nie mylić z ‘naszym’
Bernardem Bellotto) czy
Francesco Guardi oraz
Giovanni Baptista Tiepolo.
Zbiory są imponujące. Trudno powiedzie czy większe wrażenie robią ogromne płótna Veronese, Tintoretta czy weduty Guardiego czy Canaletta. Na pewno najbardziej zapadły nam w pamięci zagadkowa ‘
Burza’
Giorigione’a oraz piękne
pastelowe XVIII-wieczne obrazy najsłynniejszej weneckiej malarki -
Rosalby Carriery, np.
Portret młodej damy. Po tak intensywnym zwiedzaniu wróciliśmy do naszego hotelu na Lido.