Lot był opóźniony o prawie dwie godziny. Mamy czas do późnego wieczora, więc po zostawieniu bagażu w przechowalni lotniskowej ruszyliśmy na miasto. Niestety nie taksówką, czego pożałowaliśmy, bo inny dojazd z lotniska nie ma sensu. Ostatecznie nie zostało nam zbyt dużo czasu i poświęciliśmy go na spacer w okolicach
parlamentu, gdzie widocznych było mnóstwo transparentów politycznych i pamiątek związanych z
powstaniem z 1956 r. oraz wzdłuż Dunaju i w okolicach
mostu łańcuchowego. Po trzech latach Budapeszt wydał się nam jakiś bardziej zaniedbany niż poprzednio.