Kolejny dzień rozpoczęliśmy od pięknej nieznajomej, czyli liońskiej starówki. Piękna – bo renesansowa, w pastelowych kolorach, opadająca stromo ze wzgórza Le Fourviere ku brzegowi Saony, pełna wąskich uliczek ze rynsztokiem i malowniczych zaułków. Nieznajoma – bo mało komu znana. Mimo tego, że Vieux Lyon jest po Wenecji największą renesansową starówką na świecie, od 1998 r. wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury Unesco. Tym większa była nasza radość z jej odkrycia. Z włóczenia się wąskimi uliczkami (nie rzadko w postaci schodów) pełnymi zaułków dziedzińców i tzw.
traboules – przejść między kilkoma budynkami. Podobno służyły one kiedyś do transportu materiałów. Dziś stanowią atrakcję turystyczną. Nie wszystkie są otwarte, a jeszcze trudniej było (nie posiadając wówczas lustrzanki) je sfotografować. Odmianą traboules są miraboules, czyli takie same przejścia, ale prowadzące na dziedzińce.
Sercem startówki jest
katedra pw. św. Jana Chrzciciela. Gotycka, z XV. w. bez żadnych barokowych naleciałości. Sprawia zupełnie odmienne wrażenie niż bazylika na górze. Piękno całości jak i detali, atmosfera skupienia i harmonii wewnątrz.
Poszczególne dzielnice starówki zawdzięczają nazwy posadowionym w nich kościołom – St. Jean (od katedry), St. Paul i St. Georges.
Z nowym centrum łącza je mosty oraz kładki dla pieszych (pasarelles) na Saoną. No i metro oczywiście :-). Tak jak w wielu zachodnich miastach zapewniono, by starówka była wolna od wielkich sieci handlowych oraz placówek kolejnych banków. Zamiast tego dominują w niej sklepiki, małe zakłady rękodzielnicze oraz oczywiście kawiarnie i restauracje.
Korzystając z pięknej pogody jeszcze raz – ale inną drogą, wdrapaliśmy się na wzgórze Fourviere. Mogliśmy podziwiać tam panoramę miasta przy innym oświetleniu oraz pozostałości rzymskiego Lugdunum, miejsca urodzenia cesarza
Klaudiusza, bohatera dwóch powieści
Roberta Greavesa, w oparciu o które powstał popularny i u nas serial. Nie żałowaliśmy wizyty w bardzo ciekawym w muzeum galo-rzymskim i ruinach dwóch teatrów, pięknie położonych na zboczu.
Nie można zapomnieć o punktach widokowych. Co ciekawe – najlepiej było widać z nich nie położoną u stóp wzgórza starówkę, a Presqu'île i nowoczesne centrum. I chociażby tylko dla tego widoku będąc w Lyonie trzeba koniecznie odwiedzić Le Fourviere :-).
Po zjedzeniu lunchu na starówce, znów przeprawiliśmy się przez Saonę i udaliśmy naPresqu'île, czyli półwysep w widłach Saony (od wschodu) i Rodanu (od zachodu). Centrum i serce miasta. Nasze spacer po dzielnicy, w której mieszkaliśmy, rozpoczęliśmy od placu Bellecour, który wraz z placami Jakobinów des Terraux Louisa Pradela wyznacza najściślejsze centrum miasta. Są to przy tym prawdziwe place, a nie tylko parkingi czy węzły komunikacyjne (jak jest w Warszawie). Każdy z nich, otoczony budynkami publicznymi, kawiarniami, restauracjami etc. jest miejscem spotkań mieszkańców. Największy z nich -
pl. Bellecour, wyłożony nawierzchnią przypominająca ziemne korty tenisowe jest najbardziej wysunięty na południe. W centralnym punkcie stoi pomnik 'króla słońce' –
Ludwika XIV. Stąd ruszyliśmy traktem dla pieszych do placu Republiki. Po drodze minęliśmy kino ze znaczkiem Pathe Cinema oraz 'zaliczyliśmy' jedną kawiarenkę i FNACa. Plac Republiki podczas naszego ostatniego pobytu zdominowała wystawa rzeźby artystów pochodzących z Afryki. Jej tematem był lew – przedstawiany w sposób daleki od europejskich stereotypów, np. z karabinem w ręku (wyglądającym jak kałasznikow).
Zabudowa Presqu'île przypomina czasy fin de siecle'u oraz bulwary Paryża. Nieco niższa, ale podobna. Z tego okresu pochodzi m.in. budynek dawnej giełdy i inne obiekty publiczne. Starszą zabudowę reprezentują kościoły, głownie gotyckie jak St. Nizier czy St. Bonaventure czy romańskie (St. Martin d'Ainay). Centrum półwyspu zamyka budynek ratusza, wzniesiony w XVII w., z fasadą z następnego stulecia. Zdobi ja podobizna
Henryka IV, pierwszego króla z dynastii burbońskiej. Do historii przeszły dwa jego powiedzenia - „Paryż jest wart mszy” - gdy postanowił wyrzec się protestantyzmu i przejść na katolicyzm, by uzyskać koronę francuską (co niewiele mu pomogło, bo kilkanaście lat później zabił go katolicki fanatyk Ravaillac) oraz, że „chciałby aby każdy rolnik w jego królestwie miał w niedzielę kurę w garnku”. Postać wybitnego monarchy najlepiej opisał … Niemiec – Henryk Mann w dylogii „Henryk IV”. Na zachód od ratusza rozciąga się plac Terreaux. W jego centrum stoi fontanna autorstwa Frederica Augusta Bartholdiego, projektanta Statuy Wolności oraz Lwa Belfortu. Południową pierzeję placu wypełnia natomiast Muzeum Sztuk Pięknych.
Z kolei na wschód od ratusza rozciąga się pl. Louisa Pradela. Tu stary Lyon wita się już z nowym. Dawny gmach opery na początku lat 90-tych ubiegłego stulecia przebudował
Jean Nouvel, wybitny architekt francuski, laureat Nagrody Pritzkera (architektonicznego Nobla), projektant m.in., Instytutu Świata Arabskiego w Paryżu, Torre Agbar w Barcelonie czy rozszerzenia Centro del Arte Reina Sofia w Madrycie. Spośród współczesnych rzeźb w jej okolicy wyróżnia się „Człowiek wolności” autorstwa Césara, zwany 'rolkarzem'. Rzeźba współgra z otoczeniem, które tworzą ... rolkarze i skaterzy.
Wreszcie doszliśmy do jednej z kamienic z czasów fin de siecle'u, z dwiema ślepymi ścianami. Zdobią je podobizny znanych osób urodzonych i / lub działających w Lyonie. Im poświecono ściany jednej z kamienic w centrum miasta nad Saoną. W ten sposób powstał Fresque des Lyonnais – malarski przewodnik po historii miasta. Artyści skupieni w grupie Cité de la Création ozdobili wiele ślepych ścian w mieście właśnie takimi muralami, wykonanymi w technice trompe l`oeil, czyli
iluzjonistycznymi. W odróżnieniu od obrzydliwych bilbordów z reklamami, dominujących w naszych metropoliach, stanowią one ozdobę wielu zakątków miasta i atrakcję samą w sobie.
Zatem kolejne postacie, ukazujące się w nieistniejących oknach budynku, pokazują nam historię, ale i charakter miasta. Mamy więc osoby ze świata polityki i religii, począwszy od rzymskiego cesarza Klaudiusza, poprzez świętych Blandynę i
Ireneusza, XVI-wiecznego podróżnika
Giovanniego da Verrazano, ekonomistę z przełomu XVIII i XIX wieku Jean-Baptiste Say'a po premiera z okresu III Republiki
Edouarda Herriota i
abbe Pierre'a, zakonnika i bohatera Resistance, znanego z niekonwencjonalnych i odbiegających od oficjalnej nauki Watykanu
poglądów. Świat kultury reprezentują m.in. renesansowy poeta Maurice Scéve i jego żeński odpowiednik Louise Labé, lalkarz i twórca postaci
Guignola - Laurent Morguet (oczywiście ze swoim 'podopiecznym'), znana z
o brazu Davida Madame Recamier z szezlongiem oraz najsłynniejsi - malarz
Pierre Puvis de Chavannes (jego '
Biednym rybakiem' zachwycali się bohaterowi 'Ludzi bezdomnych' Żeromskiego) oraz Antoine de Saint-Exupery. Autor 'Ziemi – planety ludzi' przedstawiony jest oczywiście w kombinezonie lotnika i w towarzystwie Małego Księcia. Wreszcie współczesny świat kultury Lyonu reprezentuje sportretowany z kamerą Bernard Tavernier, reżyser m.in. 'Córki d'Artagnana' z Sophie Marceau.
Nie brakuje także postaci ze świata nauki. Z okien patrzą na nas fizyk André-Marie Ampère, wynalazca urządzenia do tkania - Joseph Marie Jacquard czy działający tu (ale urodzeni w Besancon)
bracia Lumière (z projektorem oczywiście).
Lyon słynie ze znakomitej kuchni, nie mogło zatem zabraknąć sklepu z jej specjałami ani postaci najbardziej znanego kucharza pochodzącego z miasta nad Rodanem i Saoną – Paula Bocuse'a. Wreszcie świat sportu reprezentuje
Bernard Lacombe, napastnik napastnik reprezentacji za czasów trenerów Michela Hidalgo oraz Henri Michela, uczestnik Mistrzostw wiata w 1978 i 1982 roku oraz mistrz Europy z 1984 roku. To on w 1978 r. w Argentynie zdobył dla Francuzów bramkę w meczu z Włochami już w pierwszej minucie.
Znakomity pomysł na przedstawienie historii i teraźniejszości miasta.