Poniedziałek rozpoczęliśmy od przechadzki po bulwarach paryskich, wytyczonych w ramach wielkiej przebudowy miasta za Napoleona III przez prefekta Paryża - barona
Hausmanna. Dotarliśmy nimi do budynku dawnej opery, czyli
Opery Garnier (od nazwiska architekta – Charlesa Garnier'a). To tutaj miała rozgrywać się akcja 'Upiora w Operze' ;-), zarówno książki jak i
musicalu, z jego przebojowym głównym
motywem. Istotnie wnętrza zaprojektowano z cała pewnością nie przejmując się kosztami. Nie darmo budynek uchodzi za czołowy przykład XIX-wiecznego neobaroku, którzy sam
Garnier nazwał 'stylem Napoleona III'. W latach 60-ch XX nieco unowocześniono wnętrze, zamawiając u Marca Chagalla wykonanie plafonu na suficie. Być nowa dekoracja malarska może nie pasuje stylowo, ale na pewno ożywia budowle. Obecnie, po zbudowanie Opery Bastille we wschodniej części Paryża
Opera Garnier jest bardziej zabytkiem, niż instytucją kulturalną.
Na szczęście w pobliżu jest sporo lokali, w których stosunkowo niedrogo można zjeść lunch, z czego skorzystaliśmy.
Wreszcie udaliśmy się stamtąd na wyspę
Cité, do serca średniowiecznego Paryża, z którego rzecz jasna niewiele ocalało. Mało kto wie, że katedra
Notre Dame swój obecny wygląd oraz usytuowanie zawdzięcza ... XIX-wiecznemu architektowi,
Eugene Viollet-le-Duc. To on odbudował świątynie ze zniszczeń okresu rewolucji (m.in. potłuczono wówczas rzeźby biblijnych królów z fasady, biorąc ich za francuskich monarchów. Również Violet-le-Duc doprowadził do odgęszczenia zabudowy otaczającej katedrę tak, by była widoczna ze wszystkich stron. Z kolei wspomniany baron Hausmann doprowadził do powstanie wielkiego placu przed katedrą. Fasada jest zatem w znaczniej stopniu wynikiem rekonstrukcji, podobnie jak sporo elementów wnętrza i jego wystrój. Violet-le-Duc zrobił z gotykiem to samo, co jego troszkę starsi koledzy z zabytkami greckimi. Czyli pozbawił go koloru. Oryginalnie kościoły gotyckie były pokryte polichromiami i freskami i kolorowymi rzeźbami. Podobnie jak świątynie greckie. Mineralne barwniki w większości nie wytrzymały próby czasu i dokonując renowacji dawnych budowli, zrezygnowano z nich. Tym niemniej
Notre Dame, podobnie jak inne francuskie katedry gotyckie, nigdy nie miały białych ścian i rzeźb. Na szczęście kolor pozostał na witrażach, których część jest oryginalna.
Prawdziwe gotyckie wnętrze zobaczyliśmy kilkaset metrów dalej w
Saint Chapelle. XIV-wieczna kaplica królewska ma dwa poziomy, z których ten górny jest słynniejszy. Niemal całe ściany wypełniają okna witrażowe, zaś przestrzeń pomiędzy nimi jest cała polichromowana. Rzeczywiście robi wrażenie.
Na samym końcu (lub jak inni wolą początku) wyspy ustawiono pomnik jednego z najwybitniejszych francuskich monarchów –
Henryka IV, założyciela dynastii Burbonów, którego potomek panuje obecnie w ... Hiszpanii. To Henryk IV wypowiedział dwa słynne zdania – 'Paryż jest wart mszy' – gdy przechodził na katolicyzm by zostać królem Francji oraz 'chciałbym, by każdy mieszkaniec mojego kraju miał chociaż raz w niedziele koguta w garnku'. Drugie na pewno zostało osiągnięte ;-).