Tego dnia autobusem wybraliśmy się do
Lindos, najciekawszej po stołecznym Rodos, miejscowości na
wyspie. Już z daleka ujrzeliśmy Akropol w
Lindos – antyczne ruiny na stromej skale nad miastem. Szliśmy tam przez niewielkie miasteczko, pełne białych domów – jak z folderu dla turystów, których tu oczywiście nie brakowało. Na szczęście nie musieliśmy korzystać z miejscowej taksówki na
Akropol, czyli osiołków. Przydają się one natomiast osobom starszym i ... dzieciom. Po drodze widzieliśmy płaskorzeźbę triermy- czyli tzw. eksedrę z Lindos. Na Akropolu oglądaliśmy ruiny greckiej świątyni Ateny z Lindos i bizantyjskiego kościoła Agios Joannis z XIII w. Roztaczał się stamtąd piękny widok na miasto, morze i pobliską zatokę św. Pawła, gdzie wylądował Apostoł w 58 r. Spędziliśmy tam zatem całkiem sporo czasu. Schodząc, minęliśmy kilka parkingów, osiołków oraz wąskie brukowane uliczki i greckie tawerny.
Lindos jest chyba najbardziej grecką miejscowością na wyspie.
Wsiedliśmy w autobus powrotny i ... jak się okazało niewłaściwy. Wysiedliśmy zatem w wiosce odległej kilka kilometrów od naszego hotelu i odbyliśmy nieciekawy, prawie godzinny spacer wzdłuż drogi.