Pobudka o świcie i kilkaset metrów do dworca Temple Meads, na autobus lotniskowy. Trochę nerwowo, bo czas był na styk i korek lub kilkunastominutowe opóźnienie autobusu mogłoby nas drogo kosztować. Ale udało się, dojazd na
lotnisko działa. Na szczęście odprawiliśmy się internetowo jeszcze w domu, dzięki czemu od razu szliśmy do kontroli bagażu. Lot rozpoczął się o czasie, a samolot był prawie pełny.