Podróż pociągiem z Bristolu do
Bath trwała niespełna 20 minut. Wysiedliśmy na stacji Bath Spa, co przypomina o fakcie, iż znaleźliśmy się w ... uzdrowisku, rzekomo jedynym brytyjskim. Właśnie gorące źródła, odkryte przez Celtów i eksploatowane od czasów rzymskich przyczyniły się do sławy o rozwoju miasta.
Nam miasto kojarzyło się właśnie z
rzymskimi łaźniami oraz georgiańską zabudową i licznymi miejscami związanymi z Jane Austen i bohaterami jej powieści. Miasto od 1987 r. znajduje się na liście
Światowego Dziedzictwa Kultury Unesco. M.in. z tego powodu wszystkie budynki, niezależnie od tego czy pochodzą z okresu średniowiecza, klasycyzmu czy współczesne muszą mieć okładzinę wykonaną wapienia z Bath w kolorze miodowym. Dlatego tak świetnie harmonizują ze sobą budowle pochodzące z różnych epok.
Przejście z dworca do centrum zajmuje około 10 minut.
Roman Baths, czyli rzymskie łaźnie to podobno najczęściej odwiedzany w Anglii płatny obiekt poza Londynem, aczkolwiek wiele instytucji szczyci się takim wyróżnieniem ;-). Można nabyć bilet łączony na zwiedzanie także Assembly Rooms z Muzeum Kostiumów, co prowadzi do pewnej oszczędności, gdyż wejściówki są naprawdę drogie (ale warte swojej ceny).
Najsłynniejszy widok z miasta to odkryta (dopiero do II połowy XIX w.) Great Bath, wypełniona ciepłą (46 stopni Celsjusza) zieloną wodą. Pewnie pamiętają ją ci, którzy oglądali film 'Joseph Andrews' ;-). Tak jak cały zespół łaźni została przebudowana w XIX w. w stylu klasycystycznym i ozdobiona rzeźbami stylizowanymi na rzymskie. Często 'grywa' w filmach, np. w ekranizacji 'Josepha Abdrewsa' Henry'ego Fieldinga czy '
Opactwa Northanger' Jane Austen. Kolejny basen to kryty Circular Bath, służąca do schłodzenia się po gorącej kąpieli, na której ścianach wyświetlany jest fragment ilustrującego to filmiku. Odkrytym basenem jest z kolei średniowieczny King’s Bath o ścianach obłożonych przez rzymian ołowiem, położony najbliżej gorącego źródła.
Wewnątrz kompleksu łaźni można obejrzeć wykopaliska kolejnych rzymskich basenów a także resztki ocalałe z rzymskiej świątyni Minerwy Sulis, w tym jej głowę odlaną z brązu oraz mozaiki i elementy tympanonu.
Obok rzymskich łaźni, na miejscu, gdzie niegdyś stałą rzymska świątynia, znajduje się
Bath Abbey, czyli kościół opacki (a właściwie po-opacki - od czasów reformacji nie ma tu bowiem żadnego zakonu). Obecny swój kształt świątynia zawdzięcza biskupowi
Oliverowi Kingowi, władającemu diecezją Wells i Bath w końcu XV wieku. Jemu też kościół zawdzięcza ciekawą dekorację rzeźbiarską fasady. Największe wrażenie robią płaskorzeźby aniołów wchodzących i schodzących po drabinie na obu wieżyczkach frontonu. Był to podobno fragment jego sennej wizji. Biskup pozostawił tez swój gmerk, tudzież podpis – płaskorzeźbę drzewa oliwnego z koroną – aluzją do jego nazwiska.
Kościół został zbudowany w typowo brytyjskim stylu
perpendicular gothic około roku 1500. Cechą charakterystyczną takich obiektów są m.in. sklepienia wachlarzowe. Charakterystyczne figury aniołów pojawiają się także na przegrodzie chórowej oraz przy organach. Ciekawe są także witraże, pochodzące przeważnie z XIX w. Jeden z nich przedstawia koronację
Edgara na króla Anglii, która miała miejsce w Bath w 973 r. Inne stanowią przede wszystkim ilustrację tematów biblijnych.
Na ścianach świątyni, pośród różnych nagrobków można znaleźć epitafium Richarda 'Beau' Nasha, XVIII-wiecznego twórcy mody na Bath.
Właśnie obok Bath Abbey mieliśmy jedyne tego dnia i bardzo krótkie przebłyski słońca ... Niestety, gdy udawaliśmy się na lunch pojawiła się lekka mżawka :-(.